"Światłość sprawiedliwego promieniuje szeroko, a lampa niewiernych przygasa." Prz 13:9



NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » MISTYCYZM ,KABALA ,REINKARNACJA ,GNOZA » ODKRYCIE UKRYCIE ŚWIATŁO

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

ODKRYCIE UKRYCIE ŚWIATŁO

  
kesja
08.11.2015 19:30:22
poziom 5



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: "EHYEH asher EHYEH"

Posty: 648 #2199913
Od: 2012-5-26
14. Odkrycie i ukrycie

Na świecie nie ma nic oprócz Światła (Stwórca) i tego, co zostało przez Światło stworzone (człowiek, który pozostaje wewnątrz Światła). Człowiek może odczuwać Światło, gdy istnieje zgodność pomiędzy jego właściwościami i właściwościami Stwórcy.
Jeżeli właściwości te nie odpowiadają sobie, to człowiek nie będzie w stanie odczuwać Światła - Stwórcy.

Najpierw zostajemy umieszczeni w jawnej i kompletnej sferze egoizmu, czyli na naszym świecie.
Tylko za pomocą własnych wysiłków możemy stopniowo wykształcić i doskonalić w sobie takie pragnienie i potrzebę odczucia Stwórcy (stworzyć naczynie dla Światła Stwórcy), które spowoduje, że zaczniemy Go postrzegać.

Nasze wysiłki powinny koncentrować się na próbie naprawy siebie z całą posiadaną przez nas siłą, aż oczywistym stanie się, że wszelkie próby osiągnięcia upragnionego celu są daremne i bezowocne.
Wtedy nadchodzi czas by zwrócić się z modlitwą do Stwórcy, prosząc go o pomoc w znalezieniu wybawienia z egoizmu i w zjednoczeniu się z Nim.

Proces ten może trwać miesiącami lub latami, jeżeli podejmiemy się tej próby pod przewodnictwem nauczyciela kabalisty; lecz może też trwać nawet kilka żyć, czy wcieleń (gilgulim), jeśli podejmiemy się go na własną rękę, poprzez drogę cierpień.

Tylko właściwe wysiłki w odpowiednim kierunku utworzą naczynie duszy, wewnątrz którego Stwórca nam się odkryje.
W Kabale przyczyny kryjące się za naszymi działaniami nazywane są "ojcami", podczas gdy konsekwencje naszych czynów znane są jako "synowie" (poprawne duchowe czyny).

Człowiek nie rodzi się z własnej woli. Duchowo zmuszony jest, by się urodzić (by otrzymać duszę - Światło Stwórcy). Zmuszony zostaje przez Stwórcę, który czyni to za pomocą cierpienia. Lecz człowiek ma również możliwość narodzić się niezależnie, za pomocą Kabały.

Człowiek nie żyje z własnej woli. Jeśli człowiek postępuje wbrew swojej egoistycznej woli to prawdziwe, wieczne, duchowe istnienie będzie nagrodą, która w rzeczywistości może być nazywana "życie".

Człowiek nie umiera z własnej woli. Jeśli człowiek nie chce umrzeć (duchowo) lub nie chce istnieć w stanie duchowej śmierci ( bez duszy; bez Światła Stwórcy) to nie powinien postępować zgodnie z własną wolą.

Praca środkowej linii duszy zaczyna się pracą wzdłuż linii prawej: ponieważ jej wykorzystywanie jest zabronione (ograniczenie, cimcum), Światło Mądrości (Or chochma) ukazuje egoizm jako zły (avijut); człowiek odczuwa, że nie ma gorszego czynu od pracy ze względu na siebie.

Lecz człowiek wciąż nie posiada ani pragnienia, ani siły by pracować ze względu na innych, tzn. by oddawać. Dlatego potrzebna jest lewa linia, która daje altruistyczne pragnienia i siłę.

Duchowe organy percepcji, podobnie jak nasze pięć zmysłów (wzrok, słuch, węch, smak i dotyk) działają zgodnie ze szczególnym określonym celem. Wpływ Światła Mądrości sprawia, iż uświadamiamy sobie, że nie ma żadnych osobistych wpływów w wykorzystywaniu pięciu zmysłów, to znaczy, że nie ma sensu pracować wyłącznie dla zaspokojenia swojego egoizmu.

Przy braku pragnienia samozadowolenia, które normalnie pobudza pięć zmysłów do działania doświadczamy kompletnego niedoboru energii do wykonywania jakiejkolwiek czynności, co z kolei prowadzi do apatii i bezczynności. Na tym poziomie nie uświadamiamy sobie, że celem naszych wysiłków może być "oddawanie", tzn. że nasze działania mogą być altruistyczne.

Z tego powodu potrzebny jest nam wpływ jeszcze innej duchowej właściwości, znanej jako "czerwone światło", lewa linia (malchut memuteket be Bina). Ta druga właściwość potrzebna jest by przekonać nasze pragnienia do zgody na altruistyczną pracę (właściwości Bina). Gdy otrzymamy duchową energię i rozpocznie się altruistyczny ruch, zaczniemy działać przy połączeniu właściwości zarówno z prawej jak i lewej linii.

W rezultacie otrzymujemy Światło Stwórcy dla naszych nowych pragnień (środkowa linia), a tym samym wciąż otrzymujemy rozkoszy z doskonałości. Jeśli gotowi jesteśmy przyjąć siłę wiary i altruizm to, koniec końców, będziemy zdolni przyjąć najwyższy rozum.

Zasada odrzucenia samozadowolenia, która została obrana przez jedną z największych religii świata i zasada osiągania przyjemności, która została wybrana przez inną wywodzą się z nieczystych, egoistycznych sił (klipot) prawej i lewej linii duchowej wspinaczki. Tak więc tam, gdzie Kabała omawia temat umieszczania ograniczeń człowieka, zakłada wstępny, przygotowawczy etap pracy na sobą: podjęcie próby odrzucenia idei samozadowolenia, wykorzystując własną siłę woli.

Korzenie wszelkich rodzajów wiary, wszystkich duchowych kierunków, wszelkich grup i wszystkich religijnych filozofii można odnaleźć w różnego rodzaju klipot. Te otaczają czyste, lewą i prawą, duchowe linie, które wzmacniane są przez proces chwytania-trzymania (ahiza) albo przez wysysanie pożywienia (jenika).

Lecz celem każdego przedsięwzięcia jest osiągnięcie środkowej linii, wzniesienie się do nieskończoności, która nie ma końca i granic, a tym samym osiągnięcie percepcji Stwórcy, nieograniczonej przez poszczególne ludzkie właściwości.

W duchowym słowniku pragnienie odnosi się do "miejsca". Brak pragnienia wiąże się z "brakiem miejsca". Podobnie jest w sytuacji, kiedy człowiek oznajmia, że nie ma już w żołądku miejsca na jedzenie, ponieważ nie ma już pragnienia by jeść - głodu.

Duchowe miejsce czy pragnienie człowieka do postrzegania Stwórcy nazywa się naczyniem (kli) duszy, lub Szechiną. Naczynie to otrzymuje Światło Stwórcy lub Odkrycie Stwórcy, znane również jako dusza człowieka. Sam Stwórca natomiast nazywany jest Szochen.

Ponieważ wszystkie nasze pragnienia przesiąknięte są egoizmem (pragnieniem otrzymywania), Światło Stwórcy pozostaje ukryte. Wraz z tym jak egoizm zostaje stopniowo usunięty z naszych pragnień, coraz więcej pojawia się dostępnego miejsca. Nie naprawione jeszcze pragnienie zwie się "egoizmem", podczas gdy naprawione to "Izrael".

W momencie, gdy "miejsce" zostaje zwolnione w wyniku naprawy pragnienia, Światło Stwórcy zostaje odkryte, lecz Stwórca nadal oddziałuje w sposób ukryty. Po tym jak naprawiliśmy i oczyściliśmy już nasze pragnienie (miejsce, naczynie), postrzegamy proces Objawienia się Stwórcy jako pojawienie się Światła. W rzeczywistości jednak nie było żadnego ruchu - raczej tak jak w procesie wywoływania negatywu Światło stopniowo pojawia się w naszym odczuciu.

Ponieważ nie postrzegamy samego Światła, lecz tylko jego wpływ na nasze naczynie, nazywamy Stwórcę imieniem łączącym się z Jego Objawieniem (Odkryciem): Szechina. Jednakże Jego Istotę możemy określać jedynie za pomocą odczuć i doznań, które On w nas wywołuje. Dlatego Objawienie się Stwórcy znane jest jako Szechina.

Jeśli Stwórca się ukrywa mówimy, że "Szechina jest na wygnaniu" lub że "Stwórca jest ukryty". Lecz jeśli człowiek zasłużył i otrzymał Objawienie Stwórcy, nazywamy to "Powrotem z wygnania".

Różne stopnie, w jakich Stwórca objawia się nam nazywają się "dusza" (neszama).

Jeśli jesteśmy zdolni uczynić przynajmniej jedno z naszych pragnień altruistycznym, otrzymujemy natychmiastowo percepcję Stwórcy.

Zatem powiedziane jest, że dusza ludzka jest częścią Stwórcy.

Gdy tylko osiągniemy ostateczne stadium naprawy Stwórca napełni wszystkie nasze pragnienia, tzn. odkryje się nam do najwyższego stopnia, do jakiego zaplanował odkryć się swoim stworzeniom. Wszystkie nasze pragnienia zaprojektowane zostały do tego ostatecznego celu, na samym początku dzieła stworzenia.

Szechina jest korzeniem i sumą wszystkich pojedynczych dusz. Każda dusza jest częścią ogólnego Objawienia Stwórcy. Gdy Stwórca odkrywa się, wyraża wtedy swoje pragnienie obdarzenia swoich stworzeń najwyższą rozkoszą. Takie jest pojmowanie tych, którzy osiągają percepcję Stwórcy.

Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na pytanie o to, co przyczyniło się do tego, że Stwórca zapragnął nas stworzyć, aby dać nam rozkosz, ponieważ to pytanie dotyczy procesu, który miał miejsce jeszcze przed aktem stworzenia. Możemy pojąć tylko te rzeczy, które mogą zostać odkryte, to znaczy te, które wydarzyły się później.

Początkowym stadium, od którego zaczynamy proces pojmowania stworzenia jest odczuwanie rozkoszy, która emanuje od Stwórcy. Z tej przyczyny cel stworzenia - "pragnienie Stwórcy do napełniania rozkoszą" - odnosi się tylko do tych stworzeń, które odczuwają już Stwórcę.

Wszystkie pytania, które dotyczą zagadnień powyżej tego poziomu stoją ponad naszą zdolnością zrozumienia. Musimy zawsze pamiętać, że ludzkie pojmowanie i wiedza pochodzą wyłącznie z indywidualnej percepcji.

Jedyną rzeczą, z jakiej się składamy jest nasze pragnienie odczucia jak największej rozkoszy.

Nasz fizyczny i umysłowy potencjał, wszystkie nasze zdolności, możliwości i rozwój mają tylko jedną rzecz na celu - umożliwić nam otrzymywanie rozkoszy z różnych obiektów, które nieustannie wynajdujemy i uważamy za niezbędne, modne, czy też pożądane. Wszystko to istnieje w jednym celu - abyśmy byli w stanie ciągle otrzymywać rozkosz.

Nie możemy skarżyć się na to, że istnieje nieskończona liczba postaci pragnienia otrzymywania. Dla Stwórcy wystarczającym było wygenerowanie jednego tylko pragnienia, aby wzbudzić w człowieku poczucie, że jest niezależną, pragnącą istotą, zdolną postępować samodzielnie na bazie jedynego instynktu, jakim jest pragnienie zwiększenia do maksimum swojej własnej rozkoszy.

Proces ten odbywa się za pomocą wszystkich naszych zdolności: intelektualnych, podświadomych, fizycznych, moralnych i innych. Zawiera on również wszystkie poziomy pamięci i wspomnień, począwszy od molekularnego i biologicznego na najwyższych kończąc.

Weźmy prosty przykład: człowiek bardzo lubi pieniądze, lecz skłonny jest oddać cały swój majątek bandycie, który grozi mu śmiercią. W ten sposób, zamienia on jedno źródło rozkoszy (pieniądze) na inną, jeszcze większą rozkosz (pozostanie przy życiu).

Nie jesteśmy w stanie wykonywać żadnych działań dopóki nie jesteśmy pewni, że w ich efekcie znajdziemy się w korzystniejszej dla nas sytuacji. Nieistotne jest, w jaki sposób korzyści te zostaną przyznane. Najważniejsze jest to, że wynikająca z nich rozkosz będzie przewyższać stan początkowy. Tylko i wyłącznie wtedy podejmujemy działanie.

Jaka jest więc różnica pomiędzy rozkoszą otrzymywaną w wyniku egoizmu (otrzymywania), a tą otrzymywaną w wyniku altruizmu (dawania)? Polega ona na tym, że gdy otrzymujemy rozkosz w wyniku egoizmu nasze odczucie rozkoszy jest nierozerwalnie związane z odczuciem wstydu. Lecz jeśli otrzymujemy ze względu na dającego nie odczuwamy wstydu, a nasza rozkosz jest absolutna.

Pierwotna duchowa istota, znana jako "wspólna dusza" lub "pierwszy człowiek" nie była w stanie ulec takiej transformacji myśli, gdy otrzymała przeogromną rozkosz od Stwórcy. Dlatego też została podzielona na 600,000 części (dusz).

Każda cząstka, każda dusza otrzymuje małą porcję egoizmu, który musi naprawić. Gdy wszystkie części zostają naprawione zjednoczą się raz jeszcze by utworzyć "jedną, wspólną naprawioną duszę." Gdy taki stan zostanie osiągnięty proces naprawy, nazywany gmar tikun, zostanie zakończony.

Dla przykładu: w naszym świecie człowiek może powstrzymać się od kradzieży małej sumy pieniędzy, ponieważ odpowiada ona niewielkiej ilości rozkoszy. Strach przez karą, połączony z odczuciem wstydu zwycięża nad żądzą kradzieży.

Jednakże, jeśli suma będzie odpowiednio większa, to i pociąg do zaspokojenia staje się dużo silniejszy, aniżeli zdolność stawiania oporu. W ten sposób Stwórca kreuje warunki dla wolnej woli, która jest nam potrzebna, żeby przezwyciężyć nasz egoizm.

Podzielił On duszę na mnóstwo części, a potem każdą z nich na wiele kolejnych okresów naprawy (gdzie każdy okres zmusza daną część do obleczenia się w ludzkie ciało). Następnie rozbił stany człowieka na wiele wzlotów i upadków potrzebnych do tego, by wzbudzić w nim pragnienie zmiany własnej natury.

Jeżeli czujemy miłość do Stwórcy, musimy natychmiast spróbować przyłączyć do siebie także uczucie strachu, aby upewnić się, że nasza miłość nie jest egoistyczna. Tylko jeśli obecne są zarówno strach, jak i miłość, nasze dążenie do zbliżenia się ku Stwórcy ma doskonałą formę.

Dążący do duchowego pojmowania, lecz jeszcze nieodczuwający Stwórcy pełen jest duchowego zmieszania. I mimo, że z góry jest mu dane dążenie do poznania Stwórcy, nie jest on gotów sam wykonać kroku ku temu, póki z góry nie dostanie takiego pragnienia, które go popchnie i pozwoli zrozumieć, że wszystkie jego odczucia i okoliczności życia są takie, ponieważ przesiąknięte są pragnieniem Stwórcy, byśmy zwrócili uwagę na siebie i poszli na spotkanie. I wtedy we wszystkim, co nas otacza, można widzieć zwrócenie się Stwórcy do każdego z nas osobiście.

Właśnie dlatego bardzo indywidualnie postrzegamy obraz świata i mamy własną interpretację wszystkiego, co się dzieje. Zasada "ile ludzi, tyle opinii" trafnie podkreśla wyjątkowość każdego z nas.

I dlatego, wsłuchując się w swoje uczucia, człowiek może zacząć dialog ze Stwórcą na zasadzie "człowiek jest cieniem Stwórcy", tzn. jak cień porusza się zgodnie z ruchem człowieka i wszystkie ruchy cieni tylko powtarzają ruchy człowieka, tak i wewnętrzne ruchy człowieka - jego pragnienia, dążenia, percepcja, cała jego istota duchowa, jego światopogląd - powtarzają ruchy, czyli pragnienia Stwórcy odnośnie tego człowieka.

Dlatego jeżeli człowiek nagle odczuł pragnienie percepcji Stwórcy, natychmiast ma świadomość, że nie jest to skutkiem jakichkolwiek jego czynności, lecz że to Stwórca zrobił krok ku niemu i pragnie, aby człowiek odczuł dążenie, pociąg ku Niemu.

Na początku drogi Stwórca w każdych okolicznościach zwraca się do człowieka, wywołując w nim tęsknotę i cierpienia z powodu braku duchowych doznań. Lecz za każdym razem na dany bodziec Stwórca oczekuje reakcji ze strony samego człowieka. Czyli rozumiemy, że z tą siłą uczuć, z jaką chcemy odczuć Stwórcę, Stwórca pragnie odczuć nas i staramy się rozwinąć w sobie te uczucia i je wzmocnić, przez to zbliżamy się na spotkanie ze Stwórcą, póki się nie połączymy z Nim, upodobniając swoje pragnienia i właściwości do właściwości Stwórcy.

Lecz na początku drogi człowiek nie czuje i nie rozumie Stwórcy, więc po kilku bezowocnych próbach by ruszyć w Jego kierunku, wydaje mu się, że tylko on pragnie zbliżenia ze Stwórcą, a Stwórca go ignoruje. I człowiek, zamiast wzmocnienia swoich dążeń do wymaganej mocy i zbliżenia się ze Stwórcą, zaczyna w sercu winić Go za ignorowanie i gniewa się, całkiem zapominając, że dokładnie w takim samym stopniu Stwórca pragnie jego i dlatego dał mu taki sposób dążenia ku sobie.

I póki w człowieku nie ma całkowitej wiary w jedynego Stwórcę, będzie ponownie wracał do tych samych błędów dopóki Stwórca, reasumując wszystkie ludzkie pragnienia utrzymania się przy myśli o tym, że swoje dążenie do Stwórcy człowiek otrzymuje od Niego, otrzyma niezbędną sumę wysiłków człowieka i pomoże poprzez odkrycie siebie, pokazując całą prawdziwą panoramę światów i samego siebie.

Całkowicie połączyć się ze Stwórcą człowiek może tylko w przypadku, gdy wszystkie dążenia z radością ukierunkuje na Stwórcę. I to się nazywamy "całym sercem", czyli nawet tym, co nie jest wymagane, aby się upodobnić do Stwórcy.

Jeżeli człowiek jest w stanie całkowicie zignorować wszystkie odkryte w sobie pragnienia egoistyczne,

Najważniejsze w pracy człowieka nad sobą jest osiągnięcie rozkoszy w tym, że czyni on coś przyjemnego dla Stwórcy, ponieważ wszystko, co robi teraz dla siebie oddala go od Stwórcy. Dlatego wysiłki mają być skierowane na szukanie przyjemności w zwracaniu się do Stwórcy, słodyczy w myślach i uczuciach o Nim.

Gdy człowiek czuje całkowitą pustkę, jest to najbardziej odpowiedni czas na szukanie wielkości Stwórcy i wsparcia w Nim. Im większą pustkę odczuwamy i czujemy się bardziej bezradni, im bardziej wielkim możemy wyobrazić sobie Stwórcę, tym wyżej będziemy mogli się podnieść, prosząc Stwórcę o pomocy w duchowej wspinaczce, by ujawnił nam swoją wielkość i tylko po to, by uzyskać siły do dalszej drogi.

W takim stanie człowiek potrzebuje Stwórcy i Jego pomocy, ponieważ rozum mówi mu w tym czasie coś przeciwnego. Dlatego uczucie pustki następuje właśnie po to, aby człowiek napełnił je uczuciem wielkości Stwórcy, nazywanym wiarą.

Sprawiedliwym nazywa się ten, który:

1) we wszystkim, co czuje - obojętnie dobrym czy złym- usprawiedliwia to, co robi Stwórca, nie zważając na znajdujące się w sercu, ciele i umyśle uczucia. Usprawiedliwiając wszelkie doznania, które posyła Stwórca, robi krok do przodu ku Stwórcy, tak zwany "prawy krok"

2) w żadnym przypadku nie zamyka oczu na swój prawdziwy stan i uczucia, chociaż byłyby nieprzyjemne. Nawet jeżeli nie rozumie, w jakim celu potrzebne są podobne stany, nie stara się ich zatuszować. Postępując w ten sposób, robi "lewy krok" do przodu.

Doskonałość w duchowym postępie polega na tym, że człowiek wciąż idzie do przodu, zmieniając oba te stany.

Absolutnie sprawiedliwym nazywany jest ten, kto usprawiedliwia wszystkie działania Stwórcy jak nad sobą, tak i nad całym tworem tzn. ten, kto osiągnął wgląd nie w swoje egoistyczne pragnienia, lecz już oderwał się od nich i pragnie się cieszyć.

W takim stanie nie może być u człowieka duchowych upadków, ponieważ wszystko, ponieważ nie ocenia on wszystkiego, co się dzieje z punktu widzenia własnej korzyści i dlatego wszystko jest lepsze.

Jednak nie na tym polega cel Stwórcy odnośnie stworzeń, lecz raczej by stworzenia doznały rozkoszy, więc osiągnięcie poziomu sprawiedliwego nie jest jeszcze ostatecznym stanem człowieka. Dlatego gdy człowiek osiąga poziom sprawiedliwego, ma stopniowo znów powrócić do swojego egoizmu, który został stłumiony podczas, gdy osiągał on stan sprawiedliwego.

Lecz i ten zwracany egoizm człowiek sprawiedliwy stosuje względem pragnienia ucieszenia Stwórcy i dlatego nie może już nie tylko oddawać, lecz i otrzymywać rozkoszy względem swoich, znów powracających pragnień, sprawiając przez to radość dla Stwórcy.

Jest to podobne do tego, jak altruista sprawia dobro, ponieważ urodził się z takimi właściwościami, a nie otrzymał od Stwórcy jako wynagrodzenie za pracę nad sobą i właściwie niczego nie pragnie dla siebie, ponieważ tak został stworzony jego egoizm, że rozkoszuje się, dając ludziom i robi to dla zaspokojenia swego egoizmu i nie potrafi inaczej.

Jest to podobne również do sytuacji, gdy człowiek gości u swego przyjaciela: z im większym apetytem i rozkoszą spożywa wszystko, co mu jest podawane, tym większą przyjemność sprawia dającemu, a gdy nie jest głodny nie może sprawić radości przyjacielowi.

Ponieważ podczas otrzymywania rozkoszy u otrzymującego powstaje uczucie wstydu, więc jeżeli odsuwa poczęstunek wielokrotnie, ma wrażenie, że przyjmując poczęstunek, sprawia przyjemność gospodarzowi, wtedy uczucie wstydu znika i rozkosz jest odczuwana w pełnym zakresie.

W duchowych doznaniach nie istnieje możliwość oszukania siebie, że sprawiedliwy nie chce otrzymać żądnej rozkoszy. Opanowując stopnie sprawiedliwości, w rzeczywistości rezygnuje z rozkoszy egoistycznych z pomocą Stwórcy, zamieniając swoją egoistyczną naturę na altruistyczną i dlatego rzeczywiście dąży tylko do sprawienia radości Stwórcy.

A gdy już widzi, że jego stworzenia rozkoszują się radością, która pochodzi od Stwórcy, niepomniejszaną, a nawet nieniszczoną uczuciem wstydu, sprawiedliwy zmuszony jest znów korzystać ze swego egoizmu, lecz już w innym celu - rozkoszowania się ze względu na Stwórcę.

A skutkiem tego jest to, że Stwórca i człowiek całkowicie odpowiadają sobie pod względem zamiaru i działania: każdy dąży do dania rozkoszy drugiemu i dlatego sam się rozkoszuje. I nie ma żadnych ograniczeń w otrzymywaniu rozkoszy w takiej postaci; i odwrotnie, im bardziej mocne jest uczucie doznawanej rozkoszy, tym wyżej znajduje się korzeń duchowy i tym więcej dodatkowej rozkoszy, pochodzącej od połączenia się ze Stwórcą, czyli od pojęcia nieskończonej siły, władzy, mocy bez żadnej troski o siebie.

Dlatego poziom sprawiedliwego jest niewystarczający, by móc osiągnąć cel dzieła stworzenia - rozkoszowania się promieniującym od Stwórcy światłem, to jest jedyny, obowiązkowy stopień naprawy naszej intencji - "w jakim celu pragniemy się rozkoszować". Osiągnięcie stopnia sprawiedliwego pozwala nam jedynie pozbyć się uczucia wstydu podczas otrzymywania rozkoszy od Stwórcy.

W jakim stopniu egoizm - natura człowieka na tym świecie jest prostą kategorią, powszechnym prawem życia materii, a altruizm jest kategorią utopijna, w takim stopniu są one odwrotnie postrzegane przez znajdujących się na stopniach duchowego świata.

Skomplikowanie następuje z powodu ukrycia (astara) Stwórcy. Człowiek rozkoszuje się, napełniając tylko swoje pragnienia - a Tora mówi, że jest to zło dla niego niekorzystne. Człowiek nie rozumie, dlaczego tak jest, przecież nie może czuć w cierpieniu żadnej rozkoszy, a musi wierzyć, że jest ono dla niego dobre.

Dlatego na każdą czynność lub myśl człowiek ma mnóstwo obrachunków. Poza tym im bliżej jest on wejścia do świata duchowego (machsom), tym jest trudniej. Jest również coraz bardziej zrozumiała jedna prawda: "Jest dużo myśli w sercu człowieka, lecz jedynie porada Stwórcy je wybierze" (arbe machszawot be lew isz, we ejcat aszem takum).

Różnica między człowiekiem, który pragnie duchowo się podnosić tzn. uzyskać duchowe właściwości, właściwości Stwórcy, a człowiekiem, który spełnia pragnienia Stwórcy za wynagrodzenie oraz z dobrego wychowania polega na tym, że ostatni posiada wiarę w nagrodę i karę i dlatego wykonuje polecenia Stwórcy. Stwórca w takim przypadku jest tym, który daje pracę, płaci, a człowiek jest jak pracownik, dla którego nie jest ważny gospodarz, lecz wynagrodzenie: wynagradzanie rozkoszą lub kara, cierpienie w tym lub przyszłym świecie. I to daje mu siły realizować przykazania i nie pyta siebie, w jakim celu wykonuje wolę Stwórcy - przecież wierzy w nagrodę.

Lecz ten, kto pragnie realizować życzenia Stwórcy nie ze względu na wynagrodzenie, stale pyta siebie, w jakim celu to robi? Przecież jeżeli jest to pragnienie Stwórcy, do czego jest potrzebne, przecież jest pełny, doskonały? Co Jemu dadzą nasze czynności? Wiadomo, że jest to potrzebne nam samym. I człowiek zaczyna badać, jaka jest zaleta realizacji pragnień Stwórcy. I stopniowo uświadamia sobie, że zapłatą za realizację pragnień Stwórcy jest naprawa samego człowieka, póki nie otrzyma z góry swojej duszy - Światła Stwórcy.

Tora mówi, że grzesznicy widzą egoizm w postaci niedużej przeszkody, która jest podobna do nitki, a sprawiedliwi widzą w postaci wysokiej góry. Ponieważ Tora mówi tylko odnośnie do jednego człowieka, w którym jego właściwości, myśli i pragnienia są nazywane różnymi imionami naszego świata, to ma na myśli, mówiąc o grzesznikach i sprawiedliwych, stany jednego człowieka.

Ukrycie oznacza nie tylko ukrycie Stwórcy, lecz i ukrycie istoty człowieka od niego samego. Nie znamy siebie samych, naszych prawdziwych właściwości - one ujawniają się nam tylko w tym zakresie, w którym możemy siebie naprawić. (Człowiek jest podobny do pudełka z odpadami: im bardziej w sobie się grzebie, tym więcej nieczystości i smrodu odczuwa).

Dlatego Stwórca pokazuje egoizm tych, którzy są na początku drogi jako nie taki już duży, żeby człowiekowi nie opadły ręce na widok pracy ponad siły.

Tym, którzy są już w drodze, w takim stopniu, w jakim osiągnęli siłę oparcia się egoizmowi i odczuwania wartości naprawy, Stwórca odkrywa prawdziwe wymiary ich zła.

A dla sprawiedliwych, czyli dla tych, którzy dążą do bycia sprawiedliwymi, Stwórca odkrywa całą wielkość ich egoizmu i oni widzą to jako wysoką górę nie do pokonania.

Więc w miarę posuwania się przed człowiekiem odkrywa się coraz bardziej jego własne zło w tym stopniu, w jakim może to naprawić. Dlatego jeżeli człowiek nagle odkrywa w sobie coś negatywnego nowego, ma on pamiętać, że jeżeli odczuł to, to znaczy, że może z tym dać radę czyli nie rozpaczać , a prosić Stwórcę o naprawę.

Dla przykładu, gdy człowiek zaczynał pracować nad sobą, to odczuwał we wszystkich rozkoszach otaczającego świata tylko 10 gramów rozkoszy i nie mógł z tego zrezygnować. A następnie Stwórca daje mu smak 15 gramów rozkoszy. I zaczyna się praca, ponieważ człowiek czuje się od dodatku rozkoszy gorzej (od odczuwania dążenia do rozkoszy, które go poprzednio nie pociągały) i czuje się bardziej słaby (od różnicy między siłą przyciągania do rozkoszy i siłą jego oporu własnego).

Lecz w takim stanie człowiek powinien powiedzieć sobie, że tak się dzieje, gdyż Stwórca dodał mu 5 gramów rozkoszy więcej. A następnie ma on sam próbować dać radę i widząc, że nie jest w stanie, prosić Stwórcę. Lecz po otrzymaniu sił i poradzeniu sobie z 15 gramami rozkoszy, od razu otrzymuje jeszcze większy dodatek smakowy i znów czuje się bardziej słaby, etc.

Cała informacja o obiekcie duchowym kumuluje się w pojęciu tanta - taamim (znaki muzyczne), nekudot (punkty), tagin (znaki nad literami), otijot (litery) w pojęciach i w języku kabały. W języku pracy duchowej, taamim - jest to smak, odczuwany od przypływu światła. Dlatego ten, kto pragnie poznać smak prawdziwego życia, musi bardzo uważać na punkt duchowy, który jest w jego sercu.

Każdy człowiek ma punkt w sercu, lecz zwykle nie daje oznak życia, nie świeci i dlatego człowiek go nie odczuwa. W takim przypadku nazywa się on czarnym punktem. Ten punkt jest częścią, zalążkiem duszy człowieka (nefesz de kdusza).

Właściwość tego punktu jest altruistyczna, ponieważ jest on ziarnem przyszłego naczynia duszy i jej światła - części Stwórcy. Lecz początkowy jego stan jest w człowieku ukryty i dlatego nazywa się go wygnaniem ( "Stwórca na wygnaniu"), ponieważ człowiek nie ceni tego punktu. Taki stan duszy nazywa się "punktami" - nekudot.

Jeżeli człowiek wznosi wartość tego punktu wyżej niż swoje "ja", wyżej ponad głowę jak znaki nad literami (tagin), upodobniając je nie do prochu, lecz do korony na swojej głowie, to punkt wlewa światło do ciała (otijot), z potencjalnego punktu transformuje się on w źródło sił do duchowego wznoszenia się człowieka..

Dlatego zamiast wszystkich naszych próśb o pomoc od Stwórcy, jedyną naszą modlitwą ma być ta o uświadomieniu sobie, jak ważne jest odczuwanie Stwórcy jako środka naszej naprawy ze względu na Niego.

Możliwość wykonywania dobrych (altruistycznych) czynności jest nie środkiem, lecz nagrodą dla pragnącego być podobnym do Stwórcy.

Porządek procesu wyjścia człowieka z egoizmu do świata duchowego opisywany jest w Torze jako wyjście z Egiptu. Pojawienie się w człowieku altruistycznych pragnień (kelim de aszpaa) to również wyjście z Egiptu. Altruistyczne pragnienia oznaczają, że człowiek woli iść drogą wiary, lecz nie wiedzy, a wyjść z egoizmu można tylko pod wpływem widzenia duchowego, światła wiedzy - or chochma poprzez pokonanie morza graniczącego (jam suf), poprzez pokonanie granicy między dwoma światami.

Dlatego Stwórca czyni cud - daje człowiekowi światło wiedzy, chociaż człowiek nie posiada jeszcze odpowiedniego naczynia (kli gadlut) do otrzymania tego światła.

Za pomocą światła człowiek pokonuje granicę (machsom), następnie cud znika, lecz gdy trafia do duchowego świata jeden raz, nie wraca już na poziom naszego świata.
Następny etap polega na tym, że człowiek ma nabyć sam naczynie dla otrzymania światła - wiedzy. Następuje to trudną drogą poruszania się po duchowej pustyni, póki nie dostąpi zaszczytu otrzymania światła Tory po wejściu na "górę Synaj".

Realizacja przykazań następuje kosztem siły ponad wiedzą (emuna lemala mi daat), gdy swoje myśli, pragnienia człowiek stawia poniżej wiary - mały stan , katnut, malchutola lek eter czyli malchut w taki stanie jest jedynie punktem keter, Or keter lub nefesz w Neruda szel malchut.

W takim minimalnym stanie nieczyste (egoistyczne) siły człowieka nie mogą go pokonać, ponieważ postawił wiarę ponad wiedzę i uczucia.
Taki stan nazywany jest małym dlatego, że z braku sił do walki z egoizmem, człowiek go po prostu nie uwzględnia. Jest to podobne do tego, jak nie mając siły zjeść niedużej porcji, człowiek w ogóle rezygnuje z jedzenia.

Lecz więź z Torą, Światłem Stwórcy jest możliwa, gdy człowiek może otrzymać to Światło, czyli pracować altruistycznie ze swoim egoizmem. I w tym stopniu, w jakim człowiek naprawił swój egoizm, do naprawionych naczyń wlewa się Światło Tory. Taki stan duchowego naczynia (naprawionego egoizmu, kli) człowieka jest nazywany wielkim, gadlut: malchut schodzi z keter do tego poziomu, na tę sfirę z poziomu, na którym człowiek jest w stanie stawiać opór pragnieniu egoistycznej rozkoszy i otrzymywać nie dla własnej rozkoszy. Istnieje możliwość otrzymania całego Światła Tory, odczucia całego Stwórcy, całkowite z Nim połączenie, jedynie przy wykorzystaniu egoizmu w służbie altruizmowi. Taki stan nazywany jest końcem naprawy. I jest to celem dzieła stworzenia.

Wszystkie nasze uczucia są bardzo subiektywne i obraz świata, który kształtujemy zależy od naszego stanu wewnętrznego - duchowego, fizycznego, od nastroju etc. Lecz w duchowych doznaniach uczucie jest samą rzeczywistością, ponieważ tam, gdzie duchowo znajduje się człowiek, tam również odbiera rzeczywistość.

Naszym światem nazywane jest nasze odczuwanie. Przyszłym światem nazywa się to, co odczujemy w następnej chwili. Czasu nie ma, jest jedynie zmiana doznań. Jeżeli człowiek odbiera wszystko poprzez wiarę ponad wiedzę, to całkowicie żyje w przyszłości.

W naszym życiu codziennym człowiek, który prowadzi swoje interesy, stale reasumuje wyniki swojej pracy i dochód. I jeżeli widzi, że jego koszty i wysiłki nie są usprawiedliwione, czyli że dochód jest mniejszy niż koszty, to zamyka interes i otwiera nowy, ponieważ ma przed oczami oczekiwany dochód. I w żadnym wypadku nie oszukuje sam siebie, raczej dokładnie liczy swój dochód w postaci pieniędzy, szacunku, sławy, spokoju etc. - w takiej postaci, jakiej pragnie go posiadać.

Więc dlaczego w taki sposób człowiek nie podsumowuje wyników swego życia, powiedzmy raz do roku - w jakim celu żył? Lecz gdy tylko nieco zajmie się swoim duchowym rozwojem, zaczyna co chwilę o to siebie pytać?

Nasz świat jest zakłamany i dlatego nasze ciała nie chcą spotkać się z pytaniami, na które nie mogą odpowiedzieć.
W rzeczywistości, jakie mogą być odpowiedzi, gdy zbliża się koniec życia? Wszystko, dobre i złe, przemija i z czym zostajemy?
Czemu pracowaliśmy na potrzeby naszych ciał?
Nie ma odpowiedzi, ponieważ nie ma nagrody za życie, które minęło. Dlatego ciało nie pozwala nam zadawać takich pytań.

Ponieważ duchowość jest prawdą i duchowa nagroda jest wieczna, ciągle zadajemy sobie pytania o nagrodę duchową w celu pobudzenia się do osiągnięcia większych zysków z naszych wysiłków.
Tą drogą naprawiamy się i otrzymujemy większą wieczną nagrodę.

Więc po co Stwórca daje człowiekowi niewłaściwe zajęcia na naszym świecie?
Proces tworzenia naczynia duchowego jest bardzo skomplikowany i dlatego trwa długo.
Człowiek ma przecież przejść w swoich doznaniach poprzez cały egoizm wszechświata, tzn. odczuć go w całej jego brzydocie i skosztować jego wszelkich nieprawdziwych rozkoszy do samego dna.
Wysiłek nabierania doświadczenia zajmuje więcej czasu niż tylko jedna nasza ziemska wędrówka.

Lecz wszystkie informacje zbierają się w duszy i przejawiają się w odpowiednim momencie.
A do tego proces kompilowania informacji jest ukryty przed człowiekiem i czuje on jedynie swój stan obecny. Oto cała nasza istota - pragnienie rozkoszowania się, więc tym, którzy jeszcze nie dojrzeli do duchowego wznoszenia się, Stwórca daje "życie", nazywane kłamstwem, aby mieli siły.

Istnieje światło, prowadzące do naprawy pragnień - naczynia oraz istnieje światło, tworzące wiedzę i rozkosz. Lecz w rzeczywistości jest to te samo Światło Stwórcy, jednak człowiek sam wyodrębnia z niego tę właściwość, z której pragnie skorzystać w duchowym celu.

Wyznawcy różnych religii korzystają z pojęcia nagrody i kary, przede wszystkim odnośnie przyszłego świata.
Kabalista korzysta z tych pojęć tylko odnośnie naszego świata, lecz nie odnośnie przyszłego, mimo że w przyszłym świecie to zagadnienie również ma miejsce.

Nagrodą nazywa się rozkoszą, a karą jest cierpienie. Gdy człowiek z powodu wychowania lub własnej korzyści realizuje polecenia Stwórcy ze względu na siebie, oczekuje wtedy nagrody lub kary w przyszłym świecie, ponieważ tylko w tam odczuje on rozkosze pochodzące od realizowania założeń Tory, przykazań i cierpienia z powodu nierealizowania.

Kabalista natomiast otrzymuje nagrodę lub karę w tym świecie: odczuwa rozkosz pochodzącą od możliwości otrzymywania światła wiary lub karę za jego brak.

"Usuń się od zła i czyń dobro".
Pierwsze stadium pracy nad swoją naprawą to uświadomienie sobie zła, ponieważ kiedy człowiek przekona się, że egoizm jest jego najbardziej złym, śmiertelnym wrogiem, zacznie go nienawidzić i zostawi go.
Taki stan jest nie do zniesienia.
Czyli nie należy uciekać od zła, lecz należy jedynie odczuć, co jest złem i następnie instynktownie nastąpi oddalenie się od szkodliwego.

Uświadomienie tego, co już jest złem następuje właśnie pod wpływem dobrych uczynków, czyli podczas realizacji przykazań i studiowaniu Kabały, ponieważ w tym czasie człowiek zaczyna dążyć do duchowej doskonałości i czuje, co mu przeszkadza zacząć prawdziwie żyć.

Ukrycie (astara) Stwórcy przed człowiekiem jest odczuwane jako cierpienie, wątpliwości odnośnie wyższego zarządzania, niepewność, przeszkadzające myśli i jest to nazywane "nocą".

Odkrycie (giluj) Stwórcy przed człowiekiem jest odczuwane jako rozkosz, pewność wyższego zarządzania, uczucie przynależności do wieczności, pojmowanie praw całej przyrody i nazywane jest "dniem".

W stanie ukrycia Stwórcy człowiek ma pracować nad odzyskaniem wiary w to, że taki stan istnieje na jego korzyść, ponieważ we wszystkich stanach Stwórca daje tylko najlepsze i najkorzystniejsze rzeczy dla człowieka. I gdyby człowiek był gotów, bez wyrządzenia szkody, odkryć dla siebie światło Stwórcy, On bez wątpliwości by mu się odkrył.

Lecz człowiek nie ma sił, by zapanować nad rozkoszami, które odczuwa, Stwórca nie może dodać tak ogromnej rozkoszy pochodzącej ze swego Światła, ponieważ człowiek od razu stanie się niewolnikiem tych rozkoszy i już nigdy nie będzie mógł uwolnić się z kajdan swego egoizmu i przez to jeszcze bardziej oddali się od Stwórcy.

Każde pokolenie od nowa określa poprzez ocenę większość wartości i piękno rzeczy, obiektów, zjawisk i kategorii. Każde pokolenie odrzuca standard poprzedniego. Dlatego nie istnieje standard absolutny i większość w każdym pokoleniu dyktuje nowe standardy i wszyscy starają się ich trzymać. Dlatego stale powstaje nowa moda i nowe obiekty naśladowania.

Wszystko, co jest dyktowane przez większość, nazywane jest pięknym i ci, którzy to realizują są szanowani i zaszczycani. Osiągnięcie tego, co jest uważane za wartościowe w oczach społeczeństwa jest godne szacunku i człowiek gotów jest zrobić wiele w tym celu. I tylko dlatego tak ciężko jest osiągnąć duchowe właściwości, ponieważ większość nie widzi tego celu jako prestiżowego i nie ceni go tak, jak na przykład nową modę.

Lecz, czy rzeczywiście takie ważne jest, by pojąć duchowość?
Obiektywnie sfera duchowa jest bardzo ważna, lecz abyśmy tego nie zepsuli, został stworzony specjalny chwyt, nazywany ukryciem (astara), abyśmy nie widzieli wielkości duchowego świata.

I człowiek może tylko wierzyć, jak ogromną wartość ma odczuwanie Stwórcy, lecz zdaniem większości nie ważne jest pojęcie duchowości i praktycznie przez wszystkich lekceważone.
Dzieje się tak, gdyż nie zważamy na to, że widzimy na własne oczy jak niewiele warte osobowości określają standardy piękna, priorytety, normy zachowania się, prawa społeczeństwa i inne oraz stale je zmieniają, co tylko dowodzi bezsilności dyktujących i zakłamania standardów.


http://www.kabbalah.info/pl/biblioteka-kabalisty/laitman-books/14-odkrycie-i-ukrycie
_________________
.
Kiedy zamilknie
twoje "ja"
usłyszysz w ciszy
Mój łagodności Głos.
*
"EHYEH asher EHYEH".

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » MISTYCYZM ,KABALA ,REINKARNACJA ,GNOZA » ODKRYCIE UKRYCIE ŚWIATŁO

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!


TestHub.pl - opinie, testy, oceny

"Ef 5:11"Nie miejcie nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami CIEMNOŚCI, ale je raczej karćcie."



"Pamiętaj, że minuta gniewu zabiera Ci 60 sekund szczęścia."